niedziela, 23 października 2016

Gardolinka-Park na Wyspie!

Masz ochotę na spacer? Mam pomysł! Chodźmy na Wyspę!
Pomysł na ten post przyszedł mi kiedy słuchałam jak moi rodzice wspominali wspólną naukę historii. Tak, właśnie na Wyspie. Oczywiście od tego czasu lekko się zmieniła i mogę to sama potwierdzić! Pamiętam do tej pory drewniany plac zabaw i taką (chyba) czerwoną beczkę do biegania :) Tak, to były moje wakacje spędzone w tym Parku za to Mój brat ma do dyspozycji zupełnie inne miejsce-bezpieczny tartan, statek, liny itd.
Park Miejski jest położony na ok. 10 ha wyspie, między dwoma ramionami rzeki Gwdy. Podobnie jak w przypadku Parku S. Staszica potrzebne były siły, aby z bagnistych terenów stworzyć takie miejsce. Nawieziono ok 200 m³ ziemi. Utworzono go z inicjatywy wojewody Pilskiego- Andrzeja Śliwińskiego w latach 1976-1978. Ta stara, bagnista wyspa nosiła nazwę Gardoliny/ Gardolinki. A więc nazwa tramwaju wodnego nie jest już obca, co? :)
Ten plac, o którym wspominałam zmienił się w 2012 roku z Ogrodu Jordanowskiego.
W 2013 roku z okazji 500'lecia miasta postawiono koronę o której...różnie się mówi...
Co ja lubię na Wyspie?
Nie byłam przekonana do zmiany fontanny... Była dla mnie klasykiem, czymś co nie powinno być zmienione, ale efekt końcowy mnie zaskoczył! I...zauroczył :)
Czekam, aż coś dobrego stanie się ze sceną. Planów było wiele...ale na razie, jest jak było.
Plaża i Wyspiarz stały się nowoczesnym, nietuzinkowym miejscem co jest warte zauważenia. Ach i te kajaki! Gdybym tylko nie bała się wody i potrafiła pływać...
Nie można zapomnieć o strefie aktywności, która jest cudowna i mam nadzieję motywuje młodych( i nie tylko) do ruchu! Halo!!! Trzeba coś ze sobą robić, a ruch to zdrowie! No i urzekły mnie te leżaki. Kto obserwuje mnie na Instagramie, wie, że często dodaje fotki z tamtego miejsca.
Ale najbardziej lubię po prostu spacerować... z ludźmi, których Kocham!

taki plac zabaw ja pamiętam :)
Szczerze... myślałam, że znajdę więcej informacji o tym miejscu, ale jakoś... nie ma tego zbyt wiele. Obiecuję dodać coś kiedy będę miała więcej czasu na zebranie informacji.
2016r

2016


2016

2015

2013

2013

2012

2014




2016

2016

2016

2016


2016

2016r

2016

2016

inf: wikipedia
zdj: Pilanka

sobota, 3 września 2016

Pilanka doceniona! :)

Wstaję rano, przeglądam Facebook'a i natrafiam na post Dawnej Piły- jak wiecie (lub nie) uwielbiam tą stronę więc szybko czytam co napisali, ponieważ widzę, że poruszyli tematykę 1.09.1958 i tragedii z tego dnia. I... nie mogę uwierzyć co widzę na własne oczy : Link do "Pilanki w innym mieście" jako polecenie moich 2 artykułów na ten temat. Uśmiecham się do siebie i wiem, że muszę zaraz zadzwonić do dziadka, bo gdyby nie On to by ten tekst nie powstał, a ja miałaby na prawdę małe pojęcie o tamtym dniu. Po raz kolejny, dziękuję właśnie Tobie Dziadku, bo ten mały sukces to nie jest moje dokonanie, a nasze! Z naciskiem na Twoje :) Ja to tylko spisałam i przekazuje innym!

PRZYPOMINAMY O 1.09.1958

"On płakał, że nie pozwolono mu się bawić z resztą, jednak w ten sposób nie był dwunastą ofiarą..." - Historia pilskiej tragedii z 1958 roku.

 To był piękny, słoneczny dzień- 1 września 1958 roku. Nie było placów zabaw, pełnych atrakcji parków tak jak teraz. Była jednak rzeka...
Spróbujmy się przenieść w tamto miejsce z tamtych czasów.
Całą historię poznałam dzięki mojemu dziadkowi. On też miał był w tamtym dniu na miejscu tragedii. Życie układa jednak różne scenariusze. O czym zaraz się przekonacie.
Tata mojego dziadka kazał mu jechać rowerem po...buraki. Po powrocie miał dołączyć do przyjaciół. Jednak nie zdążył.
Mój dziadek siada na kanapie, ja mam przed sobą zeszyt i komputer. Próbujemy wrócić do jego wspomnień.Z minuty na minutę przypomina mu się więcej faktów. Przypominają mu się nazwiska, twarze....
na forum dawana. pila czytaliśmy " Moja mama też tam miała być ale miała karę" itd.
Tragedia która wstrząsnęła całą Piłą, a teraz rzadko się o tym mówi. Jest owiana tajemnicą.
Rozpoczęcie roku wypadało 2 września, więc dzieciaki z SP 5 korzystały z pięknej pogody. W rzece znajdują długie, metalowe przedmioty. Każdy z nas był kiedyś dzieckiem- wie, że ciekawość jest w tym okresie na baaardzo wysokim poziomie!
Podpalona mina wybucha. W okolicy rozległ się wielki huk. Okna wypadły z ram, pękają fundamenty.
Mieszkańcy pomyśleli, że może być to kolejna wojna. Szybki bieg na miejsce zdarzenia. Szokujący, straszny widok...
Charakterystyczny był moment, gdy policja biegła czwórkami. Mój dziadek wtedy już wracał. 11 osób zginęło 2 się uratowały chowając za drzewem. Takiego szczęścia jak dziadek nie miał Tadeusz Kuchcicki, którego tata wysłał po papierosy. Z taką różnicą, że on już był w drodze do swoich kolegów kiedy nastąpił wybuch. Dostał odłamkami- zmarł w drodze do szpitala. Odszedł prawie na rękach ojca z którym był bardzo związany.
-Słyszałem, że bardzo często odwiedzał jego grób, aż któregoś dnia tam dostał zawału serca i zmarł....- opowiada dziadek . - Ludzie biegali bardzo szybko, dowiedziałem się, że mój brat nie żyje...
Przerywam zdziwiona: Twój brat?
-Tak... później okazało się, że razem z kolegą bawili się w tamtym czasie w szopie. Nie byli na miejscu tragedii, tak jak na początku myślano.
Ludzie opisywali, że szczątki dzieci były wszędzie- zawisły na drzewach, rozrzuciły się po trawie...
Na pogrzebie w Kościele pw. Świętej Rodziny była prawie cała Piła. 10 białych trumienek... tak 10... Niektóre szczątki były tak poniszczone...
Cudem uratowani byli Jerzy i Ewa. Ona miała całą twarz w prochach, on z ranami..bez oka. Pani Ela żyje do tej pory.
Dwa miesiące po tej rozmowie z dziadkiem przyjechałam do Piły na ferie. Udaliśmy się na wykład do Muzeum S. Staszica, a później w miejsce tragedii.
Dlaczego o tym pisze? Gdzie sens? To było 57 lat temu...
Dlatego, że rodzina i mieszkańcy nigdy o tym nie zapomną... to wydarzenie i pamięć o tych dzieciach ciągle żyje w tym miejscu.
Przed zapytaniem dziadka zapytałam mamę(Pilanka) Wiesz coś na temat tej tragedii? Wiedziała tylko tyle, że owa miała miejsce...
Słońce tego dnia, gdy odwiedzaliśmy to miejsce wydawało się być bardzo silne, może żeby przypomnieć nam, że to był bardzo słoneczny dzień...
Całą drogę wracaliśmy do tamtego dnia... do budynków których już nie ma lub tych które ciągle są...
Sklepik...pewnie ma swoja nazwę, ale każdy mówił na niego 'na schodkach' może właśnie tam papierosy kupował Tadeusz Kuchcicki. Dalej szkoła Podstawowa nr 5...obchodziła w trakcie naszej wizyty 60 lecie.
Byliśmy co raz bliżej. Krzyż. Został on postawiony na 40 rocznicę tego wydarzenia. Niech Was nie zmyli miejsce jego postawienia. To nie miejsce wybuchu. Został on tam umieszczony, by więcej ludzi zwróciło na niego uwagę.
Człowiek stoi pod tym krzyżem i myśli. Co czuli rodzice...
A ta jedenastka uśmiechniętych dzieci , które chciały tylko zaspokoić swoją dziecięcą ciekawość...odeszła.
Milicja? Teoretycznie była informowana o tych 'wojennych pamiątkach' w rzecze...mówili, że je usuwają...Mówili. A dzieci, które jeszcze dobrze nie poznały świata je znalazły... To sprawiło, że siedzę teraz bezpieczna w domu bliska wieku Jerzego Raka i opisuję tą tragedię, o której wielu z nas zapomniało albo...nie wiedziało...
Idziemy dalej... na Aleję Niepodległości 44 i 46. Dodam zdjęcia. Wszystko zobaczycie- z podpisami i nazwiskami mieszkańców.
Ten biały budynek... dzieci miały od domu do rzeki 2 kroki...
Z 44 odszedł Stefan Reif (10 lat)
Mieszkali tam też Państwo Łosoś. W ich domu panowała zasada- w domu przed 19 - to ich uratowało...
Oraz Karpińscy. Młodszy ich syn to ten co bawił się w szopie z kolegą. Starszy syn? Tak... Rysiek. Mój dziadek.
Drugie wejście 46- ofiary- Osiński, dwóch Abramowskich, Kuchcicki i Jerzy Kożuch- który tragedię przeżył.
Oglądaliśmy mieszkania, udało się wejść do klatki.
-Te same barierki...te co wtedy...- mówił mój dziadek.
Cała reszta mieszkała w okolicy wybuchu- wszyscy dobrze się znali. Idziemy dalej...
Dziadek patrzy na Panią stojącą obok. Po chwili się serdecznie witają. Przedstawia mnie- mówi o czym piszę. Kobieta uśmiech się i opowiada swoje wspomnienia. Pamięta młode twarze.... i tą śliczną pogodę! Każdy pamięta tą śliczną pogodę. Trzymała się po wybuchu z cudem uratowaną Ewą Skotarczyk. W tamtym miejscu, każdy pamięta tą paskudną historię. Pamiętają pogrzeb i te białe trumieńki.
W głowie - kłębek myśli... a my nie byliśmy w najważniejszym, najistotniejszym miejscu..W miejscu w którym to się stało...w miejscu w którym skończyło się wszystko.

Adriana Jeziorska
ZDJĘCIA I PODPISY- https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1604768016447911&id=1604416223149757

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Dlaczego powstał Fanpage "Pilanka"?

 
A aby miło się czytało, polecam posłuchać :) ---- Muzyka <klik>
Od ponad roku na popularnym serwisie "Facebook" jest Fanpage o nazwie skróconej niż ta blogowa - PILANKA.  Ale po co mi to skoro mam bloga prowadzonego od wielu lat?
Pomysł wpadł nagle, ale nie myślałam, że spotka się to z takim zainteresowaniem. Ba! Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że sam Pan Prezydent Piły wie kim jestem, nie uwierzyłabym.
Początek łatwy nie był. Spodziewałam się około 100 polubień.( Taka setka na Fejsie to na prawdę mały wyczyn. Dla porównania jest Was teraz ponad 1400) Nic więcej. Małego odzewu. Braku zainteresowania. Ale tak nie było.
W komentarzach powstała mała burza... fala hejtu- "po co Ty To robisz? Piła świetnie sobie poradzi bez Ciebie na Facebooku, Kolejna głupota w sieci, aby zabić wakacyjną nudę..."
Byłam dość spokojna, to nie mój pierwszy Fanpage, wiedziałam, że tak może być. Tu, gdzie mnie teraz czytasz, musisz wiedzieć, że czuję się bardzo bezpiecznie. Dlaczego? Bo na bloga mało kto zagląda. Nawet ja o nim zapominam :) Facebook ma większy zasięg, a ja poczułam, że chcę to zrobić. Dla Piły, ale też dla... siebie. Byłam ciekawa jak zareagują ludzie na to co robię. Na tekst, który napisałam tu, na stronie, ale prawie nikt go nie widział... Nie chciałam robić czegoś dla nikogo. Chciałam dotrzeć do ludzi!
Fala hejtu przeszła właśnie po tym artykule o tragedii z 1958 roku. (od tamtej pory cisza).Wtedy siedziałam z telefonem w dłoni i miałam łzy w oczach. Polubienia wzrastały, pojawiły się udostępnienia oraz... komentarze i wiadomości prywatne. Byłam w szoku, że ludzie mi zaufali i opisali swoje małe wspomnienia z tego wydarzenia. Utwierdziło mnie to tylko, że fanpage zostaje bo ma cel. Przybliżyć Piłę, każdemu mieszkańcowi i przedstawić każdemu Polakowi.
Byłam odważniejsza w postach. Otwierałam się. Pisałam co czuję ja. Tęsknie za miastem. Nie musiałam długo czekać, a pojawiał się komentarz, że ktoś czuje zupełnie to samo.  Wiedziałam, że nie jestem w tym sama.
Bardzo ciepło został przyjęty też mój dziadek, który nie krył wzruszenia, gdy dowiedział się ile osób złożyło mu życzenia. Osoby, które na ulicy by go nie poznały, nie zagadały, bo najzwyczajniej w Świecie się nie znają, składali mu pełne ciepła urodzinowe "zdrowia, szczęścia, pomyślności".
Hejty ucichły, posty pojawiają się regularnie, kiedy tylko mam czas, wenę i zdjęcia. Teraz chciałabym stworzyć Pilski film/klip/spot. To mój mały-wielki cel :) Ale z powodu matury daję sobie spory zapas czasu do deadline'u.
Chciałabym Wam serdecznie podziękować bo to Wy tworzycie to wszystko. Tworzycie też ten Fanpage i jeżeli macie jakieś propozycje piszcie ;)
-Pilanka



czwartek, 5 maja 2016

Pilanka

PIŁA- te cztery literki to ogrom miłości, radości i uśmiechu. To marzenie o które cały czas walczę. To moja "praca" choć lepszą nazwą jest PASJA. To szum wody na Płotkach i rzeki, gdy siedzę na bulwarach. To lody w MacDonaldzie i wykłady w Muzeum. To ten jeden, piękny pocałunek w "altance miłości", to kijek do selfie i różne filmiki. To fotografowanie nawet najmniejszego źdźbła trawy. Pilskiej trawy. To przełamanie strachu, podejście i zapytanie. Przeprowadzenie wywiadu. Czerpanie wiedzy. Tworzenie bloga i Fanpaga. Mejle, wiadomości i komentarze od ludzi- takich jak ja, o których istnieniu nie miałam pojęcia. To zwykły/niezwykły lajk od prezydenta miasta.
Te wszystkie sprawy tworzą mnie. Mnie w Pile. Pilankę.

sobota, 2 kwietnia 2016

Co by było gdyby...

Czy zastanawiacie się czasem co by było gdyby...?
Co by było gdybym została w Pile. Mieszkała tam. Chodziła do szkoły.
Nie miałabym problemu z byciem PILANKĄ. Nikt by się nie przyczepił. Każdego ranka patrzyłaby jak słońce wschodzi, a wieczorami jak chowa się za Gwdą... Może to właśnie przy fontannie w parku zawiązałabym przyjaźnie, chodziła na kawę na deptaku.
Brałabym udział w miejskiej Wigilii i jarmarku bożonarodzeniowym.
Biegałabym w Muzycznej Ćwiartce oraz biegu 3 króli 6-go stycznia...
Na lekcjach słyszałabym "Piła" i brałabym udział w różnych konkursach.
Oglądałabym wiadomości z asty.
Latem zachwycałabym się wyspą i fontannami.
Zimą-pięknie ozdobioną Śródmiejską/
Ossolińskich.
Znałabym lepiej każdą ulicę, sklepy, kawiarnie...
Ale czy...?

Czy potrafiłabym się zachwycać tak jak teraz?
Przecież człowiek jest skonstruowany w taki sposób, że najlepiej docenia to co stracił...
Czy może przechodziłabym tymi uliczkami tylko po to by dojść zmęczona po szkole do domu?
Może nie spotkałabym tak wspaniałych przyjaciół jak tych, których mam teraz. Na pewno nie...
Czy byłabym tą samą Adą...?
Nie...
Miejsce w którym się urodziliśmy i miejsce w którym się wychowujemy nas kształtuje. Piła jako miejsce urodzenia zapisała się w moim sercu na dobre...a Bydgoszcz?
Bydgoszcz nauczyła mnie kochać to co mam w sercu.
Nie byłabym tą samą osobą, która teraz do Was pisze...i nie ma co gdybać co by było gdyby było...

sobota, 26 marca 2016

Mój dom...

Jak to jest, że jedno miasto zapisuję się w naszym sercu w specyficzny sposób? Że nie wiemy dlaczego, ale kochamy je i rzadko kiedy widzimy w nim wady?
Dlaczego to właśnie miasto staje się czasem naszą pasją?
Od najmłodszych lat w Pile czułam się jak w domu... Bo to jest mój dom. Wielokrotnie słyszałam, że mieszkając tam tylko przez swoje pierwsze 3 latażycia nie mam prawa nazywać się "PILANKĄ" ... A kto ma takie prawo?
Mieszkaniec, który nie interesuje się historią ziemi na której przebywa? Zna tylko podstawowe ulice, aby dojechać do pracy czy szkoły i wrócić do domu? Czy ktoś taki może mieć prawo do nazwy "Pilanin" ? Ktoś kto nie wie kto to był Staszic i że to do niego i jego rodziny należał ten biały domek na ulicy Browarnej... Ktoś kto w życiu nie zagościł w Parku Miejskim, albo był tam tylko przez przypadek... Czy może ktoś kto nie widzi nic pięknego w tych wszystkich fontannach, odnowionych uliczkach, Wyspie...
On ma takie prawo? A ja...
Nie żyje tu. Nie mieszkam. Nie funkcjonuje...
Nie przechodzę przez Bulwary w pośpiechu tylko po to by gdzieś dojść..
Ten biały mały domek...nie jest mi znany tylko z zewnątrz...A o Staszicu nie słyszałam tylko na lekcji historii w gimnazjum...
Mieszkając daleko od Piły i widując tu gdzie mieszkam rejestrację samochodu "PP" uśmiecham się samoistnie.. Nie wstydzę się tego skąd pochodzę...małe miasto nie wiadomo gdzie? Nie! Choć wiem, że mogę być wyśmiana pisząc taki post, nie zwracam na to uwagi...
Dlaczego?
Bo wybrałam bycie Pilanką!
A najważniejsze jest to co masz w sercu, a nie to gdzie mieszkasz i co masz napisane w papierach!
~Pilanka

Nie ma mnie bez Piły...

Nieco ponad miesiąc temu stanęłam przed zadaniem: Opisz siebie.
Wiedziałam, że ma to pójść do Gazety Wyborczej w woj. Kuj-pom. I co? Miałam niby z tego powodu ominąć "Piłę"?
Nie da się...choćbym się postarała- opisując siebie- wspominam o Pile. 
W Gimnazjum - ciągle o tym mówiłam- dla niektórych osób było to aż nudne lub żenujące... 
W Liceum pomyślałam, może przesadzałam w gimnazjum... 
Wrzesień- 2014
2 dzień w LO, spotkanie Fabryki Słowa-gazety szkolnej.
"Powiedz coś o sobie" -usłyszałam polecenie od nauczyciela
-Eee... Jestem Ada... Przyszłam tu bo piszę bloga..w sumie dwa.
-Tak? A o czym?
-O zdrowym odżywianiu oraz o PILE!
No i temat poszedł dalej, nie nie zdrowego odżywiania- Piły!
Rozmowa trwała, a ja sama sobie pokazałam, że nie istnieję bez Piły, bo to nieodłączna część mnie.
Teraz- zadanie podobne- opisz siebie- Tylko, że spisz to w Wordzie dodaj zdjęcie.
Zdjęcie( choć zwykłe selfie) wykonane w Pile w trakcie ferii, Imię bez jednego "n" wybrane przez tatę w Pile, Aż w końcu moje pasje...
Jak już wspominałam w lipcu, gdy zakładałam  fanpaga -Moim celem jest promowanie Piły i gdzie tylko mogę-robię to! 

-Adriana/Pilanka

środa, 20 stycznia 2016

"Coś ty znowu przyniósł do domu" - wywiad z Panem Maciejem Usurskim.

19.01.2016 roku w Muzeum S. Staszica odbyło się spotkanie kolekcjonerskie z Panem Maciejem "
Usurskim pt."Coś ty znowu przyniósł do domu" 
Postanowiłam skorzystać z okazji i... zadać kilka pytań Panu Maciejowi.
Zapraszam na krótki wywiad :
Adriana :Witam. Skąd ta pasja do historii Piły, czy narodziła się ona kiedy był Pan młodszy?
Maciej Usurski: Witam. Wcześniej tez zbierałem różne przedmioty, a to znaczki, jakieś tam etykiety, ale jeżeli chodzi o Piłę to kilkanaście lat temu-zaczęło się od kart pocztowych tak jak wspominałem, swego czasu dostałem od znajomego w prezencie pierwszą kartkę pocztową, zresztą bardzo popularną z widokiem rzeki i kościoła Św. Janów. I jakoś mnie tak to zainteresowało , zacząłem szukać w inetrnecie tutaj zbiegło się to też z taką większą wystawą która była w Muzeum Okręgowym, wtedy mogłem wiele tych obiektów zobaczyć, poznać osoby, które się tym interesują. Z czasem zacząłem sam szukać, głównie w Internecie, bo jest to teraz takie medium, które umożliwia wyszukanie takich ciekawych rzeczy i zakupienie, ale także jeżdżę na jarmarki np. do Gdańska, najwięcej tam ciekawych rzeczy można dostać. Wymieniam się też z kolegami-kolekcjonerami. Z czasem poszło to już w inne rzeczy, gdyż jakiś czas temu zacząłem interesować się dziejami Obozu Jenieckiego w Pile- zacząłem zbierać fotografię, różne przedmioty z taką nadzieją, że kiedyś uda mi się wydać jakąś książkę na ten temat- do tego jeszcze jest daleka droga, bo większość informacji, które posiadam są w języku angielskim, niemieckim lub francuskim, więc to wszystko wymaga jeszcze czasu, ale myślę, że uda się to zrobić.
Ad: Czy ma Pan swoje ulubione miejsce w Pile lub dział historyczny?
MU: W tej chwili właśnie ten obóz i bywam tam często, obserwuję różnego rodzaju wykopaliska, bo tam niektórzy prowadzą pracę za pomocą wykrywaczy i znajdują elementy metalowe. Najgorsze jest to, że pozostawiają po sobie głębokie dziury, więc jeżeli ktoś tam chodzi to może sobie coś tam zrobić.
Chodzę tam często, przeglądam co się dzieje na tym terenie m.in. stąd mogłem pozyskać tego typu obiekty, które tutaj mam. Szklanych przedmiotów jest oczywiście sporo, niestety wiele rzeczy jest wyrzucanych albo nawet niszczonych.
Ad: Takie spotkania jak to dzisiejsze już niejednokrotnie się odbywały, czy wiele jest osób młodszych, którzy przychodzą na takie wykłady, młodzieży...?
Ciągle trzeba kultywować lokalny patriotyzm wśród tych młodszych osób?
MU: Wydaje mi się, że jest taka potrzeba- zainteresować młodych ludiz swoją "małą ojczyzną" , historią miasta, regionu. Staramy się to robić w różnych formach - przez właśnie takie spotkania lub aktywność na forum Dawna.Piła, w tej chwili jest to taka strona na której najwięcej materiałów się znajduje.
Ad: Tak, dokładnie. O jutrzejszym spotkaniu dowiedziałam się właśnie z Dawnej Piły, a nie z oficjalnej strony Naszego miasta...
MU: No tutaj z tą informacją nie zawsze jest tak jak powinno. Ubolewamy, bo wydaje nam się, że takie spotkania powinny nasze media zainteresować, trzeba byłoby to nagłaśniać, a różnie z tym jest...
Ad: Mam nadzieję, że u młodych ludzi zapali się taka lampka gdzieś w głowie np. po przeczytaniu takiego wywiadu z autorytetem Emotikon smile
MU: Myślę, że to jest tak przy okazji spotkań jakiś kolekcjonerów, wtedy w większym gronie pojawiają się młodsze osoby, często zachęcone przez dziadka, brata lub wujka. Miejmy nadzieję, że tacy ludzie nie zginą. Trzeba dalej mówić o tej historii bo jest ciekawa, może się wydawać, że Warszawa, Kraków czy Toruń ma bogatą historię a tutaj nie za bardzo możemy się czym pochwalić, ale myślę ze wcale tak nie jest. Wystarczy tylko chcieć i starać się dotrzeć do źródła.
Ad: Są takie osoby, które nawet cieszą się, gdy usłyszą o Pile w Teleexpresie czy Wiadomościach...
MU: Jasne, myślę że to jest jakaś promocja, a mieszkańcy widza ze ich miasto jest zauważalne co jest na pewno miłe.
Ad: Dziękuję bardzo.
MU: Dziękuję.
Wywiad przeprowadziła oraz spisała Adriana Jeziorska "Pilanka".

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Niech stanie się magia!- Witamy w Parku Miejskim im. S. Staszica.



Jest takie miejsce w Pile, które ma dla mnie szczególne znaczenie. I to już od dawna. Nie bywam tam zawsze tak jak na Wyspie czy Deptaku. Pojawiam się tam raz na jakiś czas. I cieszę się widokiem tego miejsca. Babcia albo mama opowiadają jak to woziły mnie w wózku po tym parku.Ile to one nie musiały się nachodzić, żebym zasnęła :)
Mowa o Parku Miejskim im. Stanisława Staszica. Jak wiadomo mieści się w zachodniej części centrum Piły i zajmuję ponad 11 ha. (11,63 ha). Najważniejsze jest jednak to, że jest to jeden z najstarszych parków w województwie Wielkopolskim. A więc...Mamy być z czego dumni! :)
W "skład" obecnego parku wchodzi stary Park Strzelecki założony w 1896 r.
 Aby uzyskać taki "efekt" ludzie musieli włożyć w to dużo pracy, gdyż dawniej były tam niezadbane łąki, podmokłe tereny, moczary.
Wszystko szło w coraz lepszym kierunku i to miejsce stawało się bogatsze o muszlę koncertową, ławki i altankę. Nie brakowało też rozmaitych krzewów i roślin.
Wiadomo, że władze miasta zajęły się rewitalizacją tego miejsca. Wydano około. 2 milionów złotych a trwało to 3 lata. Efekt? Możecie ocenić sami :) 
W letnim okresie odbywają się tam liczne koncerty ( Parkowe Spotkania). Byłam obecna na jednym z takich koncertów- nie ukrywam- było magicznie, i choć dużo serca wkładali w to aby zadbać o atmosferę artyści, to wygląd Parku też robił swoje :)
Czytałam też o tym, że każdy kamień oznacza jeden wiek, dlatego mamy 5 kamieni i mostek, który ma symbolizować przejście w kolejne lata.
Ważnym i charakterystycznym miejscem w parku jest secesyjna, żelazna altanka. Powstała ona w 1904 roku i jest dziełem pilskich rzemieślników. Maciej Usurski mówi, że już wtedy miejsce to było nazywane "altanką miłości". Prawda jest taka, że utrzymało się to do dziś bo nie jednokrotnie widziałam zakochane pary w tamtym miejscu, albo świeżo upieczone małżeństwo na sesji ślubnej. Sama altanka jest piękna, otoczenie też jak z bajki, więc czego chcieć więcej, prawda? :)
Nie możemy też zapomnieć o pięknej nowej fontannie, która szczególnie nocą dodaje uroku już pięknemu miejscu w Pile.
W 2000 roku (rocznicę urodzin Staszica) oficjalną nazwą parku został "Park Miejski im. Stanisława Staszica" dlatego też możemy podziwiać popiersie tego wielkiego Polaka i Pilanina na wprost od wejścia.
Czy warto park odwiedzić? Myślę, że przekonałam wystarczająco dobrze :) Dorośli znajdą coś dla siebie - spacer, yoga, koncerty, a młodsi goście pobawią się na placu zabaw i w labiryncie :D
tetnoregionu



tetnoregionu
wikipedia










Źródła: naszemiasto.pl, wikipedia.org,parki.org.pl
źródła zdjęć: pod zdjęciami lub moje :)