poniedziałek, 23 grudnia 2013

"On płakał, że nie pozwolono mu się bawić z resztą, jednak w ten sposób nie był 12 ofiarą... "

Był piękny słoneczny dzień, 1 września 1958 roku.
 Każde dziecko na osiedlu się znało i przyjaźniło. Każdy z każdym zżyty! Godziny popołudniowe - ok. 17-18:30.
Dzieci chciały uczcić ostatni dzień wakacji. Wyszły się pobawić, nie było placów zabaw, ale były gruzy czy np. rzeka... 
Los tak chciał, że to nie był tylko koniec wakacji, ten dzień zapadł w pamięci na zawsze...
Były jednak dzieci, które w tym czasie się obrażały, bo rodzic zabronił im pójść do reszty i bawić się w ten ostatni dzień, ciepły, słoneczny...
Jedną z takich osób był mój dziadek, któremu tata kazał jechać rowerem na działkę po buraki... Naprawdę, aż nie chce się wierzyć, że to buraki uratowały mu życie.
 Na forum czytam :
"Moja mama też miała tam być, ale na szczęście babcia powiedziała NIE"
"Mój wujek miał tam być, na szczęście dostał kare" itd.
 Tragedia , która wstrząsnęła całą Piłą. 
Spróbujmy wrócić do tamtego dnia.
Bardzo piękny dzień, ciepły słoneczny! 1 września, kolejna rocznica wojny, uczniowie SP nr 5 chcąc uczcić i wykorzystać ostanie godziny przed rozpoczęciem roku szkolnego ( 2 września)  idą nad rzekę, gdzie nurkując znajdują długie, metrowe przedmioty- Miny, które podpalają. Ciekawość młodych dzieci, nie pilnowanych przez rodziców bierze górę. Niestety. Jedna z nich zmienia wszystko. W okolicy wypadają szyby, pękają fundamenty - wielki huk. Pierwsza myśl to "kolejna wojna" w końcu był to 1 września.. Potem ludzie szybko biegną na miejsce wypadku. 11 osób zginęło, 2 się uratowały, chowając za drzewem. Milicja czwórkami biegnie na miejsce wypadku.
Bardzo dobrze pamięta to mój dziadek, Roch, który wtedy miał 13 lat, wracał już z działki. Gdyby tylko był szybciej...tata pozwolił mu, że gdy wróci będzie mógł jeszcze pojechać  do reszty i bawić się z nimi. Takiego szczęścia nie miał Tadeusz Kuchcicki, którego tata wysłał po papierosy, a gdy ten wrócił, pozwolono mu jeszcze pojechać i się pobawić. Tadziu był w drodze, gdy już dojeżdżał rowerem nastąpił wybuch. Dostał odłamkami. Zmarł w drodze do szpitala. Umarł prawie na rękach ojca, który był z nim bardzo związany. Jego tata odwiedzał jego grób bardzo często, aż jednego dnia sam zmarł na zawał serca przy jego miejscu spoczynku. Ze swoim synem. Tak dalej opowiada mi dziadek. Pamięta jak ludzie biegli szybko, a on dowiedział się, że jego brat nie żyje. Na szczęście okazało się, że razem z kolegą schowali się w szopie.
Ludzie opisują, że szczątki małych dzieci znajdowały się wszędzie. Wnętrzności wisiały nawet na drzewach, a w trawie były porozrywane ciała. Na pogrzebie i mszy w kościele Św. Rodziny była prawie cała Piła. 10 białych trumienek. Tak. 10. Ciała były tak rozerwane, że identyfikacja była trudna, a czasami nie możliwa...
Cudem uratowana dwójka -Jerzy i Ela.
Ona miała całą twarz w prochach, On bez oka, z ranami. Pani Ela jeszcze żyje. Chyba nigdy nie zapomni tego co się stało.
Odeszli przyjaciele, znajomi, a to wszystko przez ciekawość. I nie właściwą opiekę rodziców.
To była część pierwsza mojego... toku myślenia, informacji mojego dziadka, 13- letniego wtedy Rysia, któremu po prostu kazano jechać po buraki. On płakał, że nie pozwolono mu się bawić z resztą, jednak w ten sposób nie był 12 ofiar... 
Ciąg dalszy nastąpi po feriach, gdy udam się w tamto miejsce, i w wiele innych.



Ciąg dalszy - http://pilankawinnymmiescie.blogspot.com/2014/03/ale-czy-wroci-to-zycie-tym-dzieciom.html
Adriana Jeziorska

czwartek, 14 listopada 2013

"(...)Na pozór nie odkrywamy niczego nowego, ale wracamy jakby do samych siebie z dawnych lat, (...)"

Dziś na Polskim czytaliśmy  "Mini wykłady o maxi-sprawach" Pana Leszka Kołakowskiego "O podróżach"
Pani poprosiła o to bym przeczytała fragment. Ni ukrywam, że głos mi się zawiesił w jednym momencie. Trafiło na mnie, trafiło że to ja miałam to przeczytać A mianowicie:
" Prawdą jest, że ludzie robią podróże sentymentalne do miejsc sobie dobrze znanych, lecz dawno porzuconych , do kraju dzieciństwa czy młodości. Czy takie wycieczki mieszczą się w definicji podróżowania? Pewnie tak. Na pozór nie odkrywamy niczego nowego, ale wracamy jakby do samych siebie z dawnych lat, zdaje nam się, że w czasie się przemieszczamy, a podróż w czasie jest także doświadczeniem czegoś nowego, bo , choćby znane było kiedyś jest nowe, gdy z innego czasu przybywamy"

Co jak co, no ale właśnie płaczę! ;*
Pilanka

niedziela, 2 czerwca 2013

Coś o Pile :)

No cześć!!!♥
Ta notka to nie będzie opisanie dnia , a ... hmm jak to ująć ... Moje przemyślenia :)
Bloog powstał z tęsknoty! Tęsknoty za PIŁĄ!
W Pile się urodziłam. Tata pracował poza Piłą  ( potem). Ale później dostał mieszknie służbowe i wieku 3 lat z mamą i tatą się wyprowadziliśmy.
No właśnie. Cały czas się zastanawiam "Jak by teraz było , gdybyśmy mieszkali  w Pile"
Może nie doceniłabym tego miasta.? Może nie czułabym , że mogę to starcić?
Nie wiem. I się nie dowiem. Ale wiem, że odwiedzając Piłę cieszę się jak głupia. Z jednej strony zachowuję się jak turystka, robie miliony zdjęć, na wszystko patrzę jakbym widziała pierwszy raz. Z drugiej strony wychodząc z domu ( od dziadków) wiem gdzie idę i się nigdy nie zgubiłam.
Pamiętam taką sytuację! Ostatnio posżłam biegać nad Gwdę. Gdy zobaczyłam ten widok poraz 87652 ( XD) odetchnełam z ulgą! To, że tam byłam! Gdy wróciłam do domu wszytsko opowiadałam. Wiem tak naparwdę biegłam tylko Bulwarami ( z rodzicami i dziatkami bylismy tam milion razy) Ale ja czułam ,że to był takie .... No piękne :)
To mnie tak zmotywowało , że pobiegłam też kolejnego dnia. Dobiegłam do miejsca gdzie ostanio
- Wracać jak wczoraj? - pomyślałam
I zdecydowałam, że nie. Pobiegłam przez most i przed siebie. Teraz pytanie
- wracać czy robimy kółko!?
A co tam ! Pobiegłam koło dworca! :)
To chyba kolejna moja droga do biegania w Pile :)
Ale jak znów tam pojadę to wymyślę inną! :)
----
Wycieczka szkolna tego roku!
Jechaliśmy przez Piłę! No byłam w raju! ;)
A postój mieliśmy zaraz w Rudej ( Ruda) czyli od razu w powiacie PILSKIM!!!!
WOW! :)
No widząc te drogi miasta .... Moja koleżanka z którą siedziałm w autokarze miała już chyba mnie dość :
- O zobacz tu mieszkała kiedyś moja babcia
-a tu mama zapomniała kiełbasy
- tam mieszka moja kuzynka
- ooo zobacz tu się produkuje cukier, mój brat mówi , ze to największa cókiernic w Polsce :)
No itd.
Dobrze , że nie jechaliśmy przez centrum Piły...
U zagadałabym ją na śmierć :)
NO a więc na dizś to chyba w tym temacie tyle!
Papaśki
♥Pilanka♥

piątek, 31 maja 2013

Na dobranoc!

A na dobranoc "Piła Tango"
!♥
KOCHAM!!
Motywuje jak biegam :)
                                                ♥Pilanka♥